Ciekawostki

Szokująca prawda o Titanicu. Zakasująca Historia Titanica

RMS_Titanic
źródło: uwants.com / wikipedia.com

Mimo że dziś, po ponad stu latach od katastrofy najpopularniejszego statku pasażerskiego, wiemy, co bezpośrednio przyczyniło się do jego zatonięcia, nieustannie pojawiają się nowe teorie, dotyczące pośrednich przyczyn kolizji. Nikt nie ma wątpliwości, że Titanic zatonął po tym, jak z całym impetem zderzył się z górą lodową, ale pojawiły się nowe odkrycia, które wyjaśniają, dlaczego statek tak szybko płynął przez niebezpieczne pole lodowe.

Świadczą one o tym, że ludzie odpowiedzialni za bezpieczeństwo pasażerów zataili fakty, których odkrycie z pewnością zakończyłoby się anulowaniem rejsu. Można dziś odnieść wrażenie, że presja dotycząca spełnienia oczekiwań, jakie pokładano w ten niezwykły statek, przyćmiła pragmatyczną ocenę nawarstwiających się kłopotów. Jeśli dodać do tego sławę niezniszczalnej konstrukcji, jaką cieszył się Titanic, otrzymujemy plan na rejs, którego powodzenie zależało w dużej mierze od kaprysów losu. Postanowiono zaufać, że Titanic będzie miał szczęście podczas dziewiczego rejsu, ale miało mu ono nie sprzyjać aż do fatalnego końca.

Film dokumentalny irlandzkiego badacza Titanica, Senana Molony’ego, który był promowany przez National Geographic, rzuca nowe światło na tragedię Titanica. Wszystko zaczęło się w momencie, kiedy w jednym z domów aukcyjnych odnaleziono zdjęcia statku, które John Kempster wykonał w Belfaście jego wodowaniu. Na zdjęciach tych bardzo wyraźnie widać długą, czarną plamę po prawej stronie kadłuba, akurat w tym miejscu, które zostało później rozerwane przez górę lodową. Plama ta natychmiast zainteresowała naukowców. Spekulowano, że być może jest to odbicie jakiegoś przedmiotu, który unosił się wówczas na wodzie, a nie został ujęty w kadrze, jednak analiza wykluczyła tę teorię. O wiele bardziej prawdopodobne okazało się przypuszczenie, że w tym miejscu na pokładzie od samego początku trwał wielki pożar.

Fred Barret, strażak z Titanica, którego zeznania ujawniono, zeznał, że już w Belfaście faktycznie załoga musiała walczyć z pożarem. Dyrekcja linii żeglugowej White Star Line nie chciała jednak narażać się na oburzenie ludzi, którego z pewnością by nie uniknęli, dlatego postanowiono wyruszyć w rejs bez zmian w harmonogramie. Tym samym postanowiono ratować dobre imię linii, narażając życie ponad dwóch tysięcy osób.

Kiedy statek wypłynął z portu w Southampton, w całej Wielkiej Brytanii trwał strajk górników, a węgiel był chwilowo luksusowym towarem. Kiedy na pokładzie Titanica doszło do samoistnego zapłonu węgla, strażacy wybierali tlące się bryłki i wrzucali je w pośpiechu do kotłów. Nie jest więc prawdą, że kapitan Edward Smith płynął z zawrotną prędkością, bo chciał ustanowić rekord w przepłynięciu Oceanu Atlantyckiego. Titanic pędził przez pole lodowe, bo kapitan zdecydował, że palący się węgiel trzeba natychmiast wrzucać do pieców. W rezultacie trafiało tam więcej surowca, niż było to konieczne, a statek rozwijał niebezpieczną prędkość.

W składzie opału kilkunastu strażaków nie było w stanie okiełznać coraz większego ognia. Wysoka temperatura zaowocowała nie tylko ciemną plamą na zewnątrz statku, ale i poważnym osłabieniem całej konstrukcji w tym miejscu. Ściana grodzi, która mogłaby w innych okolicznościach utrzymać statek na powierzchni, była o ponad siedemdziesiąt procent słabsza wskutek temperatury osiągającej 1000 stopni Celsjusza.

Naukowcy twierdzą, że gdyby nie pożar, Titanic i tak poszedłby na dno. Jednak pożar i nadwątlona stalowa konstrukcja sprawiły, że statek napełniał się wodą o wiele szybciej. Gdyby władze White Star Line nie naciskały na bezwzględne odbycie się rejsu, nie doszłoby do żadnej tragedii. Gdyby zaś Titanic wypłynął z Belfastu, ale nie trawiłby go pożar, góra lodowa uderzyłaby w mocną konstrukcję, statek zacząłby się wypełniać wodą, jednak w takim tempie, że większość ludzi doczekałaby pomocy ze strony Carpathii.