Ciekawostki

Ile osób zginęło na Titanicu? Kiedy zatonął Titanic?

Titanic grafika

Po wielu latach eksplorowania dna Oceanu Atlantyckiego i wraku Titanica, nie udało się odnaleźć ciał wszystkich ofiar katastrofy. Kiedy statek złamał się na pół i jego części zaczęły w szybkim tempie się zanurzać, aż w końcu zniknęły pod wodą, prądy morskie rozniosły jego fragmenty i ciała ludzi, którzy byli na statku na ogromnym obszarze dna oceanu.

Spośród 2228 pasażerów Titanica, tylko siedemset trzydzieści osób uratowało się w obliczu katastrofy. Zginęło prawie osiemdziesiąt procent załogi, w tym wszyscy mechanicy, cała orkiestra, starszy telegrafista i kapitan Smith, który zgodnie z własnym honorem postanowił nie opuszczać tonącego statku. Thomas Andrews, który był odpowiedzialny za skonstruowanie Titanica, był po raz ostatni widziany w palarni po drugiej w nocy. Pewne jest, że zginął w katastrofie, chociaż jego ciała nie udało się odnaleźć. Jeden z telegrafistów wraz z oficerem uratowali się, czekając na pomoc na odwróconej łodzi.

Mniej niż połowa pasażerów pierwszej klasy zginęła podczas katastrofy. Spośród pasażerów drugiej klasy zginęła ponad połowa, a najmniej uprzywilejowana klasa trzecia straciła trzy czwarte ludzi. W szalupach Titanica było miejsce dla tysiąca stu osób, ale początek ewakuacji przebiegał w bardzo nieprzemyślany i chaotyczny sposób. Łodzie odpływały, choć było w nich jeszcze sporo miejsca dla innych, a w rezultacie następne były niebezpiecznie przepełnione.

Nieszczęśnicy, którzy wpadli do wody, nie interesowali niemal nikogo. Usiłowali się ratować, wskakując na większe przedmioty i meble ze statku, które unosiły się na powierzchni. Byli jednak przemoczeni, a temperatura była tak niska, że bardzo szybko zabijał ich mróz. Geoffrey Lowe, piąty oficer, okazał się bohaterem, który uratował kilka osób, po tym jak rozdzielił ocalałych na kilka łodzi, a następnie wyławiał ludzi z wody. Nie miał jednak fizycznych możliwości, by pomóc wszystkim, dlatego pozostali dryfowali w lodowatym oceanie, oczekując pomocy.

Panika, która wybuchła, kiedy wszyscy nagle zdali sobie sprawę z nieuchronności losu Titanica, doprowadzała do dantejskich scen. Niektórzy mężczyźni w histerii usiłowali siłą dostać się do szalup przed kobietami i dziećmi. Strach o własne życie przyćmił zasady moralne i honor. Słychać było strzały ostrzegawcze, które miały ochłodzić ich zapędy. Niektórzy świadkowie mówili nawet o tym, że przed drugą w nocy doszło do kilkunastu zgonów w wyniku postrzelenia.

Dziś już wiadomo, że o wiele więcej osób mogłoby przeżyć tę katastrofę, gdyby Titanic był wyposażony w odpowiednią ilość szalup ratunkowych. Pycha i złudna pewność jego konstruktorów spowodowały, że łodzi było za mało, by uratować wszystkich ludzi w skrajnej sytuacji. Niestety, tej nocy doszło do skrajnej sytuacji i nikt już nie mógł naprawić zaniedbań, jakich dopuszczono się podczas projektowania statku. Na początku dwudziestego wieku funkcjonowały jeszcze zupełnie przestarzałe przepisy, które mówiły o segregacji pasażerów według klas.

Gdyby zdecydowano się ratować wszystkich po kolei, bez narzuconego porządku, uratowano by więcej ludzi. W tak tragicznej sytuacji pamiętano jednak o tym, by pasażerowie trzeciej klasy byli odseparowani od reszty. O tym, czy ktoś przeżyje, decydowała jego narodowość, płeć i klasa, w której się podróżowało. Największe szanse na przeżycie mieli Amerykanie z pierwszej klasy. Część pasażerów poszła na dno wraz ze statkiem, część utonęła po wpadnięciu do wody, natomiast wielu nie doczekało pomocy i zamarzło zanim ona dotarła.

Do zderzenia statku z górą lodową doszło około godziny 23:40 – 14 kwietnia. O 2:20 rano 15 kwietnia statek zatonął.