Podróże

Jeżdżę po świecie i zabawiam się z przypadkowymi kobietami

źródło: bunkrowniema.pl

Rozmowa z Tonym – autorem książki „Bunkrów Nie Ma”. Zapraszam do przeczytania jego ciekawych wpisów (które jeszcze nie są ukryte) na bunkrowniema.pl.

Czym się zajmujesz?

Jeżdżę po świecie i zabawiam się z przypadkowymi kobietami (śmiech). Wcześniej pracowałem w rozlewni gazu i obsługiwałem tokarkę. Dorobiłem się na tyle, żeby utrzymać się w podróży przez 4 lata. Nigdy nie lubiłem tego pytania, więc wybacz.

Skąd pomysł na podróżowanie?

Wydaje mi się, że takie normalne życie, z pracą, samochodem i obtaczaniem się duperelami nie ma większego sensu. Dobrze, że jest jakaś alternatywa. Niedawno złapałem bardzo dochodową pracę. Ale po pół roku zdałem sobie sprawę, że to nie ma sensu. Samochody w leasing, spłacanie kredytów na mieszkanie, szarówka za oknem. Zaraz w kapcie i przed telewizor. Więc rzuciłem robotę w cholerę. Ja muszę gdzieś iść, coś tworzyć, budować, planować, bo inaczej nie widzę sensu tego co robię.

Najfajniejsze miejsce w jakim byłeś?

Jakieś pięć lat temu, wylądowałem na wyspie Margarita w Wenezueli. Nie mówiłem słowa po hiszpańsku, a do hotelu w którym się zatrzymałem przyjechało ponad 600 studentek z Caracas. Byłem jedynym blondynem w całym hotelu. Piękne dwa tygodnie. Minęło pięć lat, a żadna z kobiet się nie odezwała, więc chyba jednak nie biega tam po Wenezueli „mały Tony”.

Od kiedy podróżujesz?

W 1497 roku razem z Vasco da Gamą płynąłem na statku do Indii. Ale niestety nie byłem wśród 55 marynarzy, którym się ta sztuka udała. Zginąłem po drodze. Dopiero w 2011 roku wznowiłem swoje działania podróżnicze. Wtedy pierwszy raz wyleciałem poza Europę – do Kolumbii.

Ile krajów odwiedziłeś?

53 kraje. Nie liczę takich pierdków jak Andora, San Marino czy Monako. Mieszkałem prawie rok w Azji, potem prawie rok w Ameryce Południowej, potem pół roku w Afryce, znowu pół roku w Azji i miesiąc w Stanach.

Czy zarabiasz na blogu/czy planujesz zarabiać więcej na blogu?

Nie zarabiam na blogu. Nie mam żadnych reklam i wszystko opłacam z własnej kieszeni. Wydałem książkę na własną rękę i to jedyne źródło dochodu z bloga. Ale raczej nie zrobiłem tego dla pieniędzy. Utrzymuję się z czegoś innego.

Czy masz jakieś „tradycje” związane z podróżowaniem. Mapa w których
zaznaczasz miejsca lub coś innego robisz jak jesteś na miejscu?

Najczęściej próbuję przelecieć mieszkankę danego miejsca (śmiech). Bardzo lubię też próbować lokalnych trunków. Ja do większości miejsc jeździłem mieszkać, a nie tylko zwiedzać. Więc zawsze starałem się jeść, pić i robić to co lokalni. W takiej Kolumbii chyba się z tym zagalopowałem. Prawie się przekręciłem od kokainy.

Opowiedz jakąś śmieszną historię związaną z wyjazdem?

Aż nie wiem którą wybrać. Mój blog to same zabawne historie, kompletnie bez informacji praktycznych.

Gdy byłem w RPA, poznałem człowieka imieniem Alex. Podobnie jak ja podróżował po świecie. Facetowi kolejne kierunki swoich podróży wyznaczał Tinder. Wykupił sobie konto PRO, dzięki któremu mógł sobie ustawić dowolną lokalizację. Wybierał się na przykład na Ukrainę, przeglądał zdjęcia lokalnych kobiet, pisał z nimi, umawiał się na randki. Gdy wszystko było już ugrane, kupował bilet i leciał do danego kraju.

Gdy wylądował w Tajlandii, poznał co to leki leczące problemy z erekcją na bazie sildenafilu. Tak mu się to spodobało, że się od tego uzależnił. Był seksoholikiem, więc brał te tabletki codziennie i wychodził na miasto. Gdy wrócił do domu, czyli Kapsztadu, poznaliśmy się w hostelu. Wszyscy zaczęliśmy pić przy barze, z planami wyjścia na miasto. Gościu połknął tabletkę viagry i zaczął pić. Gdy dotarliśmy do klubu, założył się z kimś przy barze, że wypije 10 kolejek wódki na raz. Udało mu się, ale od razu osunął się na sofy. Tak mocno go zmogło. Dopiero po chwili zauważyliśmy, że zasnął ze wzwodem. Ludzie go mijali z pytaniami „Co mu się śni?”. Ochrona nie wiedziała jak go wyrzucić…

posiedzenie na toalecie
źródło: bunkrowniema.pl

Jak promujesz bloga?

Staram się w miarę regularnie pisać. Mój blog jest dość kontrowersyjny, bo piszę o tematach tabu. Ludzie czytają, polecają sobie nawzajem. Ale głównym motorem mojej promocji jest Facebook.

Czym jest dla Ciebie pisanie?

Formą przelania swojego głupiego poczucia humoru na tekst. Chyba są ludzie, którym przypadło do gustu. Inni mnie nie znoszą. Pomimo tego, że napisałem książkę, to jestem grafomanem. Babka z polskiego jakby się dowiedziała o tym, że napisałem książkę, wydałem ją sam i kupiło to ponad 3500 osób to by się powiesiła. Był czas, że chciała mnie usadzić za nieczytanie lektur.

Co odróżnia blogerów od ludzi którzy nie blogują?

Jedni mają bloga, drudzy nie. Dobrze odpowiedziałem? Wyobraźmy sobie, że ktoś zabiera ludziom możliwość publikacji tego co robią na mediach społecznościowych, zakazuje im pisania bloga, nagrywania filmów i robienia zdjęć. Ilu ludzi nadal by podróżowało? Jeśli tylko garstka, to powód dla którego dalej by to robili, byłby tym co odróżnia blogerów od ludzi którzy nie blogują.

Jakie plany podróżnicze na 2017 rok?

Na koniec lutego lecę do Indii i Nepalu. Najpierw pobujam się po północnych Indiach, potem skoczę do Kathmandu. Żeby umilić sobie oczekiwanie na dobrą pogodę do trekkingu, pewnie wbiję się na medytację Vipassana. Potem chcę obejść Annapurnę przez 20 dni, a następnie dojść do Mount Everest Basecamp. Plan się kończy na kwietniu/maju. Potem zobaczę.

Książka bunkrowniema
źródło: bunkrowniema.pl

Cele bloga na 2017 rok?

Myślę, że w najbliższym czasie odpalę nowy serwis, który będzie generował spory ruch na mojego bloga. W zasadzie to jestem o tym przekonany. Chcę napisać też drugą książkę. Ale to będzie niespodzianka. Chciałbym sprzedać 10 tysięcy egzemplarzy książki „Bunkrów nie ma”. Jestem w jednej trzeciej drogi. I chyba się uda, bo to naprawdę kawał dobrego tekstu.

Jakie masz największe marzenie?

Trójkąt z dwiema karlicami (śmiech). Chciałbym przejechać motocyklem na przykład z Indii do Polski, albo tak przez dwie Ameryki. I wiem, że to jest do zrobienia. Z chęcią pochodziłbym po Antarktydzie, ale nie mocno w głąb. Na taką odległość, że jakbym rzucił kamieniem w kierunku, z którego wyszedłem – to jeszcze by ktoś oberwał w łeb. Czyli tak z 50-60 metrów.

Czy chciałbyś się przeprowadzić gdzieś w przyszłości? Jeśli tak to gdzie?

Chciałbym mieszkać nad morzem. Jest kilka miejsc na tej planecie, które bardzo mi się podobały i mógłbym w nich mieszkać. Problem polega na tym, że oba mają dość spore problemy. I to głównie z bezpieczeństwem. To RPA i Brazylia.

Książkę Tonego „Bunkrów Nie Ma” możecie kupić TUTAJ